
sty
2023
serwis

Zamek Ogrodzieniec
Warownia Jurajska
Powoli zbliżał się już koniec dnia pracy. Mimo iż na zegarku mała wskazówka zbliżała się do czwórki, na zewnątrz panowały egipskie ciemności, nic więc dziwnego, że pracownicy odnieśli wrażenie jakby była północ. W środku biura panowała zaś przerażająca cisza, przerywana charakterystycznym odgłosem stukania w klawiatury. Programiści, kończyli prace nad nowym serwisem WWW jednego z najpiękniejszych zamków Szlaku Orlich Gniazd. Nagle w całym budynku zgasło światło. Jeden z pracowników, zszedł na dół, aby sprawdzić bezpieczniki.
- No i co? - zapytał jeden z kolegów, który został w pokoju.
Odpowiedziała mu cisza.
- Jesteś tam?
Tym razem odpowiedział mu dźwięk przypominający brzęczący łańcuch.
Pracownicy, którzy zostali w pokoju postanowili sprawdzić co się stało. Byli już w połowie schodów, kiedy zobaczyli kolegę, zapatrzonego w jakiś punkt tuż przed nim i próbującego powoli się wycofać. Zeszli kilka stopni niżej i już wiedzieli na co się gapił. Kilka metrów przed nim, z gęstej mgły, która pojawiła się nie wiadomo skąd, wyłaniała się postać ogromnego, czarnego psa z czerwonymi ślepiami. Pies, swoim rozmiarem znacznie przewyższał owczarka niemieckiego, a nawet bernardyna i ciągnął za sobą długi łańcuch. Bestia zaczęła groźnie warczeć wyraźnie zbierając się do ataku. W tym momencie ktoś zaczął szarpać programistę za ramię:
- Ej, obudź się!
- Co jest grane!?
- Stary, chyba za dużo klepałeś w tą klawiaturę i zasnąłeś na biurku. Lepiej wstawaj i chodź ze mną na dół bo w budynku pojawiła się jakaś dziwna mgła ... Krople zimnego potu oblały wybudzonego programistę.
- No i co? - zapytał jeden z kolegów, który został w pokoju.
Odpowiedziała mu cisza.
- Jesteś tam?
Tym razem odpowiedział mu dźwięk przypominający brzęczący łańcuch.
Pracownicy, którzy zostali w pokoju postanowili sprawdzić co się stało. Byli już w połowie schodów, kiedy zobaczyli kolegę, zapatrzonego w jakiś punkt tuż przed nim i próbującego powoli się wycofać. Zeszli kilka stopni niżej i już wiedzieli na co się gapił. Kilka metrów przed nim, z gęstej mgły, która pojawiła się nie wiadomo skąd, wyłaniała się postać ogromnego, czarnego psa z czerwonymi ślepiami. Pies, swoim rozmiarem znacznie przewyższał owczarka niemieckiego, a nawet bernardyna i ciągnął za sobą długi łańcuch. Bestia zaczęła groźnie warczeć wyraźnie zbierając się do ataku. W tym momencie ktoś zaczął szarpać programistę za ramię:
- Ej, obudź się!
- Co jest grane!?
- Stary, chyba za dużo klepałeś w tą klawiaturę i zasnąłeś na biurku. Lepiej wstawaj i chodź ze mną na dół bo w budynku pojawiła się jakaś dziwna mgła ... Krople zimnego potu oblały wybudzonego programistę.