
paź
2018
sklep

Turystyka Sport
SPRZĘT TURYSTYCZNY
Trójka kumpli wybrała się na weekendową wyprawę w Tatry. Zima powoli się kończyła, ale żeby nazwać obecną aurę wiosenną było jeszcze daleko. Warunki wspinaczki były ciężkie, a mieli do pokonania praktycznie gładką, pionową ścianę.
Rozpoczęli wejście, początek szedł fajnie, jednak nie trwało to zbyt długo. Prawdziwa męczarnia przyszła szybciej niż się spodziewali - ściana trudna, a wiatr nie ułatwiał im wspinaczki. Dobrze, że zaopatrzyli się w ciepłe kurtki i wygodne buty w CAMP-SPORT. Bez tego nie doszliby nawet do tego miejsca, w którym znajdowali się teraz. Wtedy Janek, powiedział:
- Panowie, ja dalej nie idę. Nie dam rady! Zostawcie mnie tutaj
Dwójka przyjaciół nie dawała za wygraną i zaczęli ciągnąć kolegę ile się da, ale dużo się nie dało - Janek był już całkiem niewładny ze zmęczenia i wydawało się, że waży trzy razy więcej niż w rzeczywistości. Postanowili, że go zostawią, opatulą dodatkową kurtką i pójdą po pomoc. Mieli niesamowite wyrzuty sumienia, ale nie było innego wyjścia. Na dodatek zaczął padać deszcz. Pogoda w wysokich partiach Tatr zmieniała się bardzo szybko i niestety na coraz gorszą.
Wtedy, ich rozmyślania przerwał widok idącego z naprzeciwka gościa, w dodatku, prowadzącego za rękę małego brzdąca. "Co jest? Czy to jakieś halucynacje?" - zastanawiali się, przecierając oczy ze zdumienia. Tymczasem jegomość podszedł do nich i przyglądając się ze zdziwieniem zapytał:
- Panowie, gdzie można, tutaj na Krupówkach, dobrze zjeść?
Rozpoczęli wejście, początek szedł fajnie, jednak nie trwało to zbyt długo. Prawdziwa męczarnia przyszła szybciej niż się spodziewali - ściana trudna, a wiatr nie ułatwiał im wspinaczki. Dobrze, że zaopatrzyli się w ciepłe kurtki i wygodne buty w CAMP-SPORT. Bez tego nie doszliby nawet do tego miejsca, w którym znajdowali się teraz. Wtedy Janek, powiedział:
- Panowie, ja dalej nie idę. Nie dam rady! Zostawcie mnie tutaj
Dwójka przyjaciół nie dawała za wygraną i zaczęli ciągnąć kolegę ile się da, ale dużo się nie dało - Janek był już całkiem niewładny ze zmęczenia i wydawało się, że waży trzy razy więcej niż w rzeczywistości. Postanowili, że go zostawią, opatulą dodatkową kurtką i pójdą po pomoc. Mieli niesamowite wyrzuty sumienia, ale nie było innego wyjścia. Na dodatek zaczął padać deszcz. Pogoda w wysokich partiach Tatr zmieniała się bardzo szybko i niestety na coraz gorszą.
Wtedy, ich rozmyślania przerwał widok idącego z naprzeciwka gościa, w dodatku, prowadzącego za rękę małego brzdąca. "Co jest? Czy to jakieś halucynacje?" - zastanawiali się, przecierając oczy ze zdumienia. Tymczasem jegomość podszedł do nich i przyglądając się ze zdziwieniem zapytał:
- Panowie, gdzie można, tutaj na Krupówkach, dobrze zjeść?