
mar
2022
serwis

Skauting Jurajski
Przygodo przybywaj
Żołnierze tajnej jednostki Bravo, przedzierali się przez gęsty las, który zdawał się nie mieć końca. Plan odbicia zakładników nie przebiegł do końca tak jak planowali i konieczne było otwarcie ognia. Przez to, że zostali zmuszeni do walki, nie zdążyli na czas dotrzeć do lądowiska, skąd miał podjąć ich helikopter.
Następna próba zabrania oddziału wraz z odbitymi jeńcami, miała nastąpić dopiero rano, a to oznaczało, że musieli spędzić noc na terytorium wroga w niezbyt sprzyjających warunkach pogodowych. Konieczne było rozpalenie ognia, aby można było się ogrzać, ale jednocześnie tak, żeby światło nie przyciągało nieproszonych gości. Sierżant wykopał dość głęboki dołek, umieszczając na jego dnie zebrany chrust. Z zapaleniem ognia bez użycia zapałek czy zapalniczki również nie było problemów. I pomyśleć, że tych wszystkich sztuczek nauczył się jeszcze jako dziecko, służąc w skautach. Nigdy nie przypuszczał, że to co kiedyś traktował tylko i wyłącznie jako zabawę, tak często przyda mu się w zawodowej służbie. Nie było również problemu z przygotowaniem prowizorycznego, ale jakże ważnego posiłku - częściowo z tego co znaleźli w lesie, a częściowo z tego co nosili w swoich zasobnikach. Przygotowania posłań pozwalających przetrwać noc w lesie, również uczył się będąc w skautach.
Najważniejsze, jednak czego go wtedy nauczono, jeszcze jako młodego chłopca, to pracy nad sobą, poczucia braterstwa, patriotyzmu. W wojsku jedynie doskonalił te wartości, ale nie miał najmniejszych wątpliwości, że gdyby nie wpojono mu ich za dziecka, nigdy nie dotarłby do tego miejsca, w którym się obecnie znajdował. Przemyślenia, którym oddał się pełniąc wartę nad obozowiskiem przerwał jakiś hałas. Miał wrażenie, że ktoś go woła. Delikatnie, po cichu przeładował swój karabin szykując się na najgorsze. Nagle coś nim mocno wstrząsnęło:
- Adaś, obudź się wreszcie! Za chwilę zbiórka!
Powoli otworzył oczy, nad nim stali wszyscy koledzy z namiotu próbując wyrwać go z mocnego snu i wyciągnąć na poranny apel.
Następna próba zabrania oddziału wraz z odbitymi jeńcami, miała nastąpić dopiero rano, a to oznaczało, że musieli spędzić noc na terytorium wroga w niezbyt sprzyjających warunkach pogodowych. Konieczne było rozpalenie ognia, aby można było się ogrzać, ale jednocześnie tak, żeby światło nie przyciągało nieproszonych gości. Sierżant wykopał dość głęboki dołek, umieszczając na jego dnie zebrany chrust. Z zapaleniem ognia bez użycia zapałek czy zapalniczki również nie było problemów. I pomyśleć, że tych wszystkich sztuczek nauczył się jeszcze jako dziecko, służąc w skautach. Nigdy nie przypuszczał, że to co kiedyś traktował tylko i wyłącznie jako zabawę, tak często przyda mu się w zawodowej służbie. Nie było również problemu z przygotowaniem prowizorycznego, ale jakże ważnego posiłku - częściowo z tego co znaleźli w lesie, a częściowo z tego co nosili w swoich zasobnikach. Przygotowania posłań pozwalających przetrwać noc w lesie, również uczył się będąc w skautach.
Najważniejsze, jednak czego go wtedy nauczono, jeszcze jako młodego chłopca, to pracy nad sobą, poczucia braterstwa, patriotyzmu. W wojsku jedynie doskonalił te wartości, ale nie miał najmniejszych wątpliwości, że gdyby nie wpojono mu ich za dziecka, nigdy nie dotarłby do tego miejsca, w którym się obecnie znajdował. Przemyślenia, którym oddał się pełniąc wartę nad obozowiskiem przerwał jakiś hałas. Miał wrażenie, że ktoś go woła. Delikatnie, po cichu przeładował swój karabin szykując się na najgorsze. Nagle coś nim mocno wstrząsnęło:
- Adaś, obudź się wreszcie! Za chwilę zbiórka!
Powoli otworzył oczy, nad nim stali wszyscy koledzy z namiotu próbując wyrwać go z mocnego snu i wyciągnąć na poranny apel.