lip
2021
serwis
Mistral-Pawilon
Pawilony domy modułowe
Czuć było w powietrzu, że to będzie wielka bitwa - zwiadowca z samego rana przekazał wiadomość o nadciągających łodziach Wikingów. Miasteczko, które najeźdźcy mieli zaatakować było tak naprawdę ostatnim bastionem, które chroniło tę część kraju przed utratą suwerenności.
Oficer dowodzący obroną, wezwał do siebie swoich trzech najlepszych wojowników i rozkazał im obserwację wroga. Pół godziny później, ci, znajdowali się już na pozycjach, skąd widzieli cały obóz Normanów, jak na dłoni. To co zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Jakaś gigantyczna machina potrafiąca podnosić bardzo ciężkie przedmioty ustawiała jeden obok drugiego, duże, kanciaste bloki, częściowo przezroczyste o kształcie sześcianu. Wikingowie wchodzili do każdego z nich po parę osób i odpoczywali przed finałową batalią. Często zdejmowali z siebie skórzane zbroje, widać w środku było ciepło i sucho. Potwierdzał to fakt iż nie rozpalali ognia po wejściu do tych tajemniczych pomieszczeń. Było w nich natomiast kupę miejsca, aby się położyć, przespać itp.
Jeden ze zwiadowców szepnął:
- Jak mamy z nimi jutro wygrać? My męczymy się w prowizorycznych namiotach, gdzie jest zimno mokro i brudno, śpimy na twardej ziemi, a oni opływają w luksusy?
- Patrzcie tylko na to - powiedział drugi i palcem wskazał na budowlę składającą się jakby z kilku mniejszych bloków.
- Tam pewnie znajduje się ich dowództwo - podsunął pomysł trzeci zwiadowca - trzeba zameldować o tym naszym.
Nie czekając wsiadł na swojego konia i pogalopował w stronę ich obozowiska.
Oficer dowodzący obroną, wezwał do siebie swoich trzech najlepszych wojowników i rozkazał im obserwację wroga. Pół godziny później, ci, znajdowali się już na pozycjach, skąd widzieli cały obóz Normanów, jak na dłoni. To co zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Jakaś gigantyczna machina potrafiąca podnosić bardzo ciężkie przedmioty ustawiała jeden obok drugiego, duże, kanciaste bloki, częściowo przezroczyste o kształcie sześcianu. Wikingowie wchodzili do każdego z nich po parę osób i odpoczywali przed finałową batalią. Często zdejmowali z siebie skórzane zbroje, widać w środku było ciepło i sucho. Potwierdzał to fakt iż nie rozpalali ognia po wejściu do tych tajemniczych pomieszczeń. Było w nich natomiast kupę miejsca, aby się położyć, przespać itp.
Jeden ze zwiadowców szepnął:
- Jak mamy z nimi jutro wygrać? My męczymy się w prowizorycznych namiotach, gdzie jest zimno mokro i brudno, śpimy na twardej ziemi, a oni opływają w luksusy?
- Patrzcie tylko na to - powiedział drugi i palcem wskazał na budowlę składającą się jakby z kilku mniejszych bloków.
- Tam pewnie znajduje się ich dowództwo - podsunął pomysł trzeci zwiadowca - trzeba zameldować o tym naszym.
Nie czekając wsiadł na swojego konia i pogalopował w stronę ich obozowiska.