
lis
2023
serwis

Kadja
Generalny wykonawca inwestycji budowlanych
Mściwoj Waleczny zakończył zwiad w pobliżu linii wroga i pogalopował w kierunku swojej osady, która szykowała się na wielką bitwę. W domu nie był aż dwa tygodnie, był zmęczony, niewyspany i zestresowany ciągłym uważaniem, aby nie zostać przyłapanym przez najeźdźców. Im bliżej osady, tym stres bardziej opadał ustępując odprężeniu. Nie było to do końca dobre, ponieważ czekała go jeszcze bitwa, ale nie mógł nic poradzić na ogarniające go uczucie, które sprawiało mu wyraźną radość.
Gdy dojechał na miejsce przeżył szok. Na miejscu stała zupełnie inna osada. Początkowo myślał, że pomylił drogi ze zmęczenia, ale poznawał rzekę, drzewa, krzaki i całą okolicę, w której się wychował. Nie poznawał tylko osady. Zamiast drewnianych wzmocnień, które powstawały, gdy wyjeżdżał na misję stały wysokie szare mury, z niektórych wystawały jeszcze jakieś twarde pręty. Sam nie wiedział, z czego to wszystko jest zrobione, wiedział od razu natomiast, że wróg będzie się musiał namęczyć, żeby je sforsować. Na terenie budowy krzątali się jacyś ludzie w dziwnych ubraniach i nakryciach głowy. Przez most i bramę przejechał tylko dlatego, że był wszystkim dobrze znany. Tuż za bramą napotkał swojego kompana Trzebiesława Brodatego, który odpowiadał za obronę osady.
- Co tu się dzieje Trzebiesławie? - zapytał zdezorientowany Mściwoj.
- Rad jestem, mój druhu, że Cię widzę - odpowiedział wyraźnie ucieszony Trzebiesław.
- Cóż to jest? - wskazał ręką na nowe mury Mściwoj.
- Wkrótce po tym jak wyjechałeś na swoją misję, zrobiliśmy naradę i postanowiliśmy profesjonalnie podejść do obrony osady, wynajęliśmy firmę do budowy umocnień.
- Co wynajęliście? - pytał Mściwoj z szeroko otwartymi oczami.
- No wygoogluj sobie, kadja.pl. Przepraszam Cię na chwilę - odszedł Trzebiesław w kierunku budowniczych przekazując im jakieś wskazówki.
- Rany! Ile ja byłem na tym patrolu? Czy, aby na pewno dwa tygodnie? Co tu się dzieje? - Mściwoj nawet nie zauważył, że mówił sam do siebie.
Trzymając konia za uzdę, ruszył w kierunku swojej chaty, tylko czy to jeszcze będzie ta sama chata co kilkanaście dni temu?
Gdy dojechał na miejsce przeżył szok. Na miejscu stała zupełnie inna osada. Początkowo myślał, że pomylił drogi ze zmęczenia, ale poznawał rzekę, drzewa, krzaki i całą okolicę, w której się wychował. Nie poznawał tylko osady. Zamiast drewnianych wzmocnień, które powstawały, gdy wyjeżdżał na misję stały wysokie szare mury, z niektórych wystawały jeszcze jakieś twarde pręty. Sam nie wiedział, z czego to wszystko jest zrobione, wiedział od razu natomiast, że wróg będzie się musiał namęczyć, żeby je sforsować. Na terenie budowy krzątali się jacyś ludzie w dziwnych ubraniach i nakryciach głowy. Przez most i bramę przejechał tylko dlatego, że był wszystkim dobrze znany. Tuż za bramą napotkał swojego kompana Trzebiesława Brodatego, który odpowiadał za obronę osady.
- Co tu się dzieje Trzebiesławie? - zapytał zdezorientowany Mściwoj.
- Rad jestem, mój druhu, że Cię widzę - odpowiedział wyraźnie ucieszony Trzebiesław.
- Cóż to jest? - wskazał ręką na nowe mury Mściwoj.
- Wkrótce po tym jak wyjechałeś na swoją misję, zrobiliśmy naradę i postanowiliśmy profesjonalnie podejść do obrony osady, wynajęliśmy firmę do budowy umocnień.
- Co wynajęliście? - pytał Mściwoj z szeroko otwartymi oczami.
- No wygoogluj sobie, kadja.pl. Przepraszam Cię na chwilę - odszedł Trzebiesław w kierunku budowniczych przekazując im jakieś wskazówki.
- Rany! Ile ja byłem na tym patrolu? Czy, aby na pewno dwa tygodnie? Co tu się dzieje? - Mściwoj nawet nie zauważył, że mówił sam do siebie.
Trzymając konia za uzdę, ruszył w kierunku swojej chaty, tylko czy to jeszcze będzie ta sama chata co kilkanaście dni temu?