
mar
2023
serwis

EKO-ŚWIAT
Dbamy o lepsze jutro
Polska, rok 2145.
Nikt nie przewidział, tego że przyszłość tak właśnie się potoczy. Wszystkie filmy, książki, czasopisma i gazety wieściły smutną przyszłość, w której mieliśmy utonąć w śmieciach. Powiedzieć, że stało się dokładnie odwrotnie to nic nie powiedzieć. Otóż śmieci zniknęły całkowicie z miast, ulic, lasów, rzek itd. Nigdzie nie było ani jednego papierka. Niektórzy bogacze, pragnący posiadać w swoich kolekcjach jakieś unikatowe artefakty i przedmioty, opłacali najemników, aby ci znaleźli chociaż najmniejszego śmietka, który urozmaiciłby ich tzw. retro kolekcje. Były one trzymane w tajemnych pokojach, te zaś stanowiły swoiste skrytki w domach bogaczy. Taki śmiecio-artefakt, można było nie tylko podziwiać, ale również sprzedać innym elitarnym kolekcjonerom za niebagatelną sumkę.
Najemników można było podzielić na początkujących i zaawansowanych. Tych pierwszych charakteryzowało to, że szukali śmieci w ogólnie dostępnych miejscach. Zazwyczaj ich kariera nie trwała zbyt długo, bo znalezienia śmiecia w takich miejscach było praktycznie niemożliwe. Czuwała nad tym wielka korporacja "Eko-Świat Krystian Mogiła", która przez te wszystkie lata raz na zawsze rozprawiła się ze śmieciami. Skrupulatnie je zbierała, transportowała do swoich baz, gdzie były recyklingowane. Dlatego też bardziej odważni najemnicy podejmowali wielkie ryzyko, by dostać się do wspomnianych baz i wynieść z nich śmiecio-artefakty, zanim zostaną one przerobione na regranulat. Jednak ci, którzy nie mieli szczęścia i zostali złapani na gorącym uczynku, dostawali dawkę solidnej wiedzy o śmieciach i zagrożeniu jakie ze sobą niosą, a następnie sami stawali się żołnierzami w walce ze śmieciowym wrogiem.
Nikt nie przewidział, tego że przyszłość tak właśnie się potoczy. Wszystkie filmy, książki, czasopisma i gazety wieściły smutną przyszłość, w której mieliśmy utonąć w śmieciach. Powiedzieć, że stało się dokładnie odwrotnie to nic nie powiedzieć. Otóż śmieci zniknęły całkowicie z miast, ulic, lasów, rzek itd. Nigdzie nie było ani jednego papierka. Niektórzy bogacze, pragnący posiadać w swoich kolekcjach jakieś unikatowe artefakty i przedmioty, opłacali najemników, aby ci znaleźli chociaż najmniejszego śmietka, który urozmaiciłby ich tzw. retro kolekcje. Były one trzymane w tajemnych pokojach, te zaś stanowiły swoiste skrytki w domach bogaczy. Taki śmiecio-artefakt, można było nie tylko podziwiać, ale również sprzedać innym elitarnym kolekcjonerom za niebagatelną sumkę.
Najemników można było podzielić na początkujących i zaawansowanych. Tych pierwszych charakteryzowało to, że szukali śmieci w ogólnie dostępnych miejscach. Zazwyczaj ich kariera nie trwała zbyt długo, bo znalezienia śmiecia w takich miejscach było praktycznie niemożliwe. Czuwała nad tym wielka korporacja "Eko-Świat Krystian Mogiła", która przez te wszystkie lata raz na zawsze rozprawiła się ze śmieciami. Skrupulatnie je zbierała, transportowała do swoich baz, gdzie były recyklingowane. Dlatego też bardziej odważni najemnicy podejmowali wielkie ryzyko, by dostać się do wspomnianych baz i wynieść z nich śmiecio-artefakty, zanim zostaną one przerobione na regranulat. Jednak ci, którzy nie mieli szczęścia i zostali złapani na gorącym uczynku, dostawali dawkę solidnej wiedzy o śmieciach i zagrożeniu jakie ze sobą niosą, a następnie sami stawali się żołnierzami w walce ze śmieciowym wrogiem.