Pan Japiszon postanowił zgłosić swoją kandydaturę w wyborach na burmistrza swojej ukochanej małej ojczyzny. Wszyscy doskonale wiedzieli, jak ważna jest dla niego okolica, w której mieszkał. Wielokrotnie pomagał jej mieszkańcom w różnych sprawach.

Mimo że wiele osób go popierało i namawiało do udziału w wyborach, stwierdził że powinien delikatnie wspomóc swoją kampanię. Nie mogło się obyć bez gadżetów reklamowych, ale ponieważ nie lubił zbyt agresywnej reklamy obiecał sobie, że użyje tylko niezbędnego minimum jeżeli chodzi o promocję.

Na początek marynarka, w której pojawił się na dzisiejszym wiecu, została wzbogacona, o tyle metalowych pinów, ile tylko zmieściła jej powierzchnia. Waga marynarki zauważalnie wzrosła, do tego bejsbolówka na głowę z jego hasłem wyborczym. Do wszystkich notatek, które robił podczas spotkania z mieszkańcami, używał notesu z jego podobizną i długopisu, na którym dumnie widniało jego nazwisko. Długie przemówienia sprawiają, że od czasu do czasu, trzeba napić się wody - oczywiście do otwarcia butelki z wodą najlepiej użyć otwieracza, ze swoją uśmiechniętą facjatą. W trakcie przemówienia, jego pomocnicy rozdawali zgromadzonym długopisy, notatniki i magnesy z hasłami wyborczymi kandydata oraz skrobaczki z podobizną wiadomo kogo. Te ostatnie cieszyły się sporym powodzeniem, w końcu był środek lata.

Dotarł wreszcie do końca swojego przemówienia. Zadowolony ze swojego wystąpienia i tym jaką popularnością cieszyły się jego gadżety, podsumował krótko w myślach całą kampanię: „nie ma to jak delikatna sugestia na kogo głosować” … tym bardziej, że był jedynym kandydatem ubiegającym się o fotel burmistrza.