Pan Dionizy miał lekką wadę wzroku. Niby nic poważnego, ale co kilka lat musiał robić badania, aby jego prawo jazdy nadal było ważne. Od kilku miesięcy pracował też jako kierowca, więc badania te były teraz naprawdę ważne, bo bez tego nie mógł wykonywać swojego zawodu. W kolejce do lekarza czekał już drugą godzinę i już prawie usnął, gdy w końcu nadeszła jego pora. Wszedł do gabinetu i zdziwił się mocno, gdy dość wiekowy pan doktor, z bardzo grubymi szkłami na nosie wszedł w biurko, zanim w ogóle zauważył Dionizego. Uderzenie w biurko zadziałało widać jak otrzeźwienie, bo powiedział, słabym głosem:
- Dzień dobry. Proszę siadać.
Pan Dionizy podał lekarzowi dokumenty i zaczął wyjaśniać o co chodzi. Lekarz przeglądał dokumenty i nagle zapytał:
- Czy nie odczuwa Pan bólów wątroby?
- Nie ... - odpowiedział zdziwiony Dionizy.
- Dobrze. A czy katar jest?
- Nie ... ale co to ma wspólnego ... - pytał Dionizy.
- Proszę nie przerywać. Ja tu jestem lekarzem. Czy jest Pan meteopatą?
- Nie ... chcę tylko ... - odpowiedział pacjent.
- Dobrze. Tutaj skierowanie na rezonans magnetyczny kręgosłupa, USG jamy brzusznej, tomografię głowy, badania krwi, bronchoskopię, skierowanie do laryngologa, pulmonologa, chirurga, ginekologa.
W tym momencie Dionizemu zrobiło się słabo, co nie umknęło uwadze doktora:
- ... i jeszcze do neurologa!
Dionizy wyszedł z gabinetu, chyba nawet nie powiedział "do widzenia". Szedł zamroczony korytarzem przychodni próbując dojść do siebie. Jakimś cudem, kątem oka zauważył leżące ulotki. "Badania lekarskie kierowców ... Szybkie terminy wizyt, orzeczenie wydane podczas jednej wizyty ... badaniakierowcow-slask.pl" widniał napis na ulotce. Powoli do Dionizego wracały siły i nadzieja.