
mar
2021
serwis

ASOMAKAR
AUTORYZOWANY SERWIS SILNIKÓW DEUTZ
Zrezygnowany rolnik wybrał się na pieszą wycieczkę do warsztatu, aby odebrać swój stary, wysłużony ciągnik. Szczerze mówiąc, miał go już dość, ponieważ więcej czasu stał zepsuty, niż pomagał w pracach na polu. Ciekawe, czy w ogóle coś udało się zrobić z tym gruchotem, jak na jego oko silnik padł na dobre.
Wszedł na plac warsztatu, ale nigdzie nie widział swojego traktora - na placu stał tylko jakiś nowoczesny potwór, z potężnym silnikiem, który ledwo mieścił się w karoserii i wielkimi, lśniącymi kominami wyprowadzonymi po bokach.
Rolnik, pełen obaw, co usłyszy w odpowiedzi, zapytał pracownika warsztatu, jak wygląda sprawa z jego maszyną. Mechanik, zaś wycierając ręce w szmatkę, grzecznie odpowiedział, że jest do odbioru i stoi na placu. Prowadząc klienta do jego ciągnika, wytłumaczył co było nie tak, faktycznie trzeba było wyremontować silnik, a przy okazji ten został "lekko" podrasowany. Cena za usługę była zaś niższa niż rolnik się spodziewał, na pewno niższa niż trzeba dać za kupno choćby używanego traktora.
Mechanik poprowadził klienta do pojazdu, który rolnik minął wchodząc na plac. Klient próbował protestować, że to nie jego pojazd, jego wygląda dużo gorzej i biedniej, ale mechanik mówił, że po delikatnych przeróbkach to właśnie jest jego ciągnik. Ostatecznie rolnik, dał się przekonać, wsiadł do środka (faktycznie, fotel w kabinie był z pewnością jego), przekręcił kluczyk w stacyjce. Silnik odpowiedział mocnym i głośnym warkotem, aczkolwiek bardzo przyjemnym dla ucha. Rolnik, lekko dodał gazu, z błyszczących kominów buchnęły płomienie, a silnik poderwał całą konstrukcję, jak gdyby zaraz miała odlecieć, a nie odjechać. Zadowolony rolnik wrzucił pierwszy bieg i ponownie wcisnął pedał gazu. Przednie koła oderwały się od nawierzchni na kilka sekund, a pojazd w oka mgnieniu wyjechał z placu na drogę. Zanim rolnik dotarł do swojego domu, zdążył jeszcze wyprzedzić kilka sportowych bryk swoją nową zabawką.
Wszedł na plac warsztatu, ale nigdzie nie widział swojego traktora - na placu stał tylko jakiś nowoczesny potwór, z potężnym silnikiem, który ledwo mieścił się w karoserii i wielkimi, lśniącymi kominami wyprowadzonymi po bokach.
Rolnik, pełen obaw, co usłyszy w odpowiedzi, zapytał pracownika warsztatu, jak wygląda sprawa z jego maszyną. Mechanik, zaś wycierając ręce w szmatkę, grzecznie odpowiedział, że jest do odbioru i stoi na placu. Prowadząc klienta do jego ciągnika, wytłumaczył co było nie tak, faktycznie trzeba było wyremontować silnik, a przy okazji ten został "lekko" podrasowany. Cena za usługę była zaś niższa niż rolnik się spodziewał, na pewno niższa niż trzeba dać za kupno choćby używanego traktora.
Mechanik poprowadził klienta do pojazdu, który rolnik minął wchodząc na plac. Klient próbował protestować, że to nie jego pojazd, jego wygląda dużo gorzej i biedniej, ale mechanik mówił, że po delikatnych przeróbkach to właśnie jest jego ciągnik. Ostatecznie rolnik, dał się przekonać, wsiadł do środka (faktycznie, fotel w kabinie był z pewnością jego), przekręcił kluczyk w stacyjce. Silnik odpowiedział mocnym i głośnym warkotem, aczkolwiek bardzo przyjemnym dla ucha. Rolnik, lekko dodał gazu, z błyszczących kominów buchnęły płomienie, a silnik poderwał całą konstrukcję, jak gdyby zaraz miała odlecieć, a nie odjechać. Zadowolony rolnik wrzucił pierwszy bieg i ponownie wcisnął pedał gazu. Przednie koła oderwały się od nawierzchni na kilka sekund, a pojazd w oka mgnieniu wyjechał z placu na drogę. Zanim rolnik dotarł do swojego domu, zdążył jeszcze wyprzedzić kilka sportowych bryk swoją nową zabawką.