sty
2021
serwis
APPLY ENGINEERING
INSTALACJE I AUTOMATYKA
Centrum Lotów Kosmicznych, Houston, Texas.
Kontroler lotu wpatrywał się w ekran komputera, ale jego mózg bardziej analizował, czy szósta kawa doprowadzi go do kłopotów zdrowotnych, aniżeli komendy, które wyświetlał komputer. Nagle ten błogi stan przerwał krzyk wydobywający się z głośnika:
- Houston mamy problem!
- Słyszę was, meldujcie co się dzieje? - odpowiedział kontroler.
- Mamy jakieś problemy z elektryką, część systemów w ogóle nie odpowiada, w kokpicie zapanowały ciemności, akumulatory dają radę jeszcze zasilać: ogrzewanie, generator tlenu, łączność, ale niedługo padną. Silniki nie działają, dryfujemy.
- Próbowaliście restartować główny komputer? - zapytał rutynowo kontroler, chociaż znał odpowiedź na pytanie.
- Tak - padła krótka odpowiedź.
Wokół biurka kontrolera zaczęło zbierać się coraz więcej osób, a każda z nich rzucała pomysł, co mogło być nie tak. Próbowali wspólnie wymyślić jak rozwiązać zaistniały problem. Kontroler zdawał się ignorować wszystkie te propozycje i nagle uruchomił na drugim komputerze przeglądarkę internetową, wszedł na jakąś stronę i zaczął w pośpiechu wypełniać formularz kontaktowy.
- Pomoc jest już w drodze! - niemal krzyknął do mikrofonu.
Gdzieś w kosmosie, statek kosmiczny "Ważka 8", 3 dzień misji.
- Zrozumiałem - odpowiedział dowódca misji, chociaż tak naprawdę nic nie rozumiał.
- Jak to w drodze? - zapytał pozostałych dwóch astronautów.
Pierwszy pilot odpowiedział wzruszeniem ramion, drugi zaś wybałuszonymi oczami. Dowódca po minucie ciszy oprzytomniał i już miał zamiar wcisnął przycisk mikrofonu, gdy do ich statku podleciał bliżej niezidentyfikowany obiekt. Astronauci przepychali się przy małym okienku - każdy chciał obserwować, jak z sąsiedniego statku wyszło dwóch astronautów w kombinezonach, po czym od razu przystąpili do prac naprawczych Ważki. Ciężko było stwierdzić co dokładnie robili. Czasem, któryś wracał tylko do swojego pojazdu po jakieś narzędzia lub części. Po ok. godzinie prac, w kabinie Ważki zapaliło się światło, a poszczególne systemy zaczęły wracać do życia, jeden po drugim. Główny panel komputer pokładowy wyświetlał coraz mniej czerwonych diod, a coraz więcej tych zielonych. Nagle w okienku pojawił się jeden z tajemniczych bohaterów pokazując kciuk w górę. Zdezorientowanych astronautów przywitał ponownie znajomy głos kontrolera:
- Ważka, wszystkie systemy sprawne, czy potwierdzacie?
Dowódca misji, nie wiedział co odpowiedzieć. Obserwował malejący napis "Apply Engineering sp. z o.o." na bocznym panelu oddalającego się statku ich wybawców.
Kontroler lotu wpatrywał się w ekran komputera, ale jego mózg bardziej analizował, czy szósta kawa doprowadzi go do kłopotów zdrowotnych, aniżeli komendy, które wyświetlał komputer. Nagle ten błogi stan przerwał krzyk wydobywający się z głośnika:
- Houston mamy problem!
- Słyszę was, meldujcie co się dzieje? - odpowiedział kontroler.
- Mamy jakieś problemy z elektryką, część systemów w ogóle nie odpowiada, w kokpicie zapanowały ciemności, akumulatory dają radę jeszcze zasilać: ogrzewanie, generator tlenu, łączność, ale niedługo padną. Silniki nie działają, dryfujemy.
- Próbowaliście restartować główny komputer? - zapytał rutynowo kontroler, chociaż znał odpowiedź na pytanie.
- Tak - padła krótka odpowiedź.
Wokół biurka kontrolera zaczęło zbierać się coraz więcej osób, a każda z nich rzucała pomysł, co mogło być nie tak. Próbowali wspólnie wymyślić jak rozwiązać zaistniały problem. Kontroler zdawał się ignorować wszystkie te propozycje i nagle uruchomił na drugim komputerze przeglądarkę internetową, wszedł na jakąś stronę i zaczął w pośpiechu wypełniać formularz kontaktowy.
- Pomoc jest już w drodze! - niemal krzyknął do mikrofonu.
Gdzieś w kosmosie, statek kosmiczny "Ważka 8", 3 dzień misji.
- Zrozumiałem - odpowiedział dowódca misji, chociaż tak naprawdę nic nie rozumiał.
- Jak to w drodze? - zapytał pozostałych dwóch astronautów.
Pierwszy pilot odpowiedział wzruszeniem ramion, drugi zaś wybałuszonymi oczami. Dowódca po minucie ciszy oprzytomniał i już miał zamiar wcisnął przycisk mikrofonu, gdy do ich statku podleciał bliżej niezidentyfikowany obiekt. Astronauci przepychali się przy małym okienku - każdy chciał obserwować, jak z sąsiedniego statku wyszło dwóch astronautów w kombinezonach, po czym od razu przystąpili do prac naprawczych Ważki. Ciężko było stwierdzić co dokładnie robili. Czasem, któryś wracał tylko do swojego pojazdu po jakieś narzędzia lub części. Po ok. godzinie prac, w kabinie Ważki zapaliło się światło, a poszczególne systemy zaczęły wracać do życia, jeden po drugim. Główny panel komputer pokładowy wyświetlał coraz mniej czerwonych diod, a coraz więcej tych zielonych. Nagle w okienku pojawił się jeden z tajemniczych bohaterów pokazując kciuk w górę. Zdezorientowanych astronautów przywitał ponownie znajomy głos kontrolera:
- Ważka, wszystkie systemy sprawne, czy potwierdzacie?
Dowódca misji, nie wiedział co odpowiedzieć. Obserwował malejący napis "Apply Engineering sp. z o.o." na bocznym panelu oddalającego się statku ich wybawców.